Czwartek – Hala Gąsienicowa „Murowaniec” i Czarny Staw
Znów cudna pogoda. Przeczyste niebo, letnia 25-stopiowa temperatura. Tego dnia poczuliśmy się jak prawdziwi zdobywcy gór. Przewodnik tatrzański pan Artur Krupiński poprowadził nas szlakiem w górę – na wysokość ponad 1600 m. n.p.m. Trasa była trudna i wyczerpująca – musieliśmy wykazać się hartem ducha i wytrzymałością. W przerwach na złapanie oddechu słuchaliśmy fascynujących opowieści naszego przewodnika. Poznaliśmy geologię, historię, florę i faunę regionu. Pan Artur instruował nas jak zachować się podczas bliskiego spotkania z niedźwiedziem (w Tatrach jest około 25 osobników).Naszym oczom ukazywały się wspaniałe górskie pejzaże, a przejrzystość powietrza była tak doskonała, że mogliśmy dostrzec pasma gór poniżej Tatr np. Gorce i Pieniny z Trzema Koronami. Tych widoków nie zapomnimy już nigdy!
Wczesnym popołudniem dotarliśmy do bardzo znanego schroniska „Murowaniec”. Odpoczywaliśmy , rozmawialiśmy i cieszyliśmy się obcowaniem ze sobą w pięknej scenerii gór .Najwytrwalsi z nas pomaszerowali dalej nad przepiękne jezioro Czarny Staw Gąsienicowy .Na miejscu westchnieniom i zachwytom nie było końca. Potężne, nagie turnie muskała lazurowa toń wody jeziora. Po prostu cud natury. Ciepły, przyjemny wietrzyk z nad jeziora niósł relaksujący zapach gór. Nie chciało nam się z stamtąd wracać. Cóż po błogich chwilach powędrowaliśmy do naszej bazy „Marii”.
Piątek-Wielka Krokiew, Krupówki
Jak zwykle słońce i ciepło. Zastanawialiśmy się dzięki komu mamy cały czas tak fantastyczną pogodę? A może po prostu na nią zasłużyliśmy ? Szczęście i dobra passa towarzyszyły nam podczas tej wycieczki np. dzisiaj. Dojechaliśmy pod skocznię zwaną Wielką Krokwią im. Stanisława Marusarza a tu nasi skoczkowie odbywają trening. Nasza kadra narodowa, nasze sławy , nasi bohaterowie, oddawali raz po raz skoki na zielonej o tej porze roku nawierzchni. Chłopakom zaiskrzyły oczy i poczerwieniały policzki. Niemal na „trzy, cztery” ruszyli po bilety by przyjrzeć się sportowym wyczynom z bliska. I to dopiero teraz uświadomiliśmy siebie, jak straszliwie niebezpieczny jest ten sport. Gdzieś hen wysoko na wąskim zjeździe skoczek jakby punkcik przesuwa się w dół nabiera prędkości i leci, leci i….ląduję cały i zdrowy tuz obok naszych kolegów. Chłopcy po każdym skoku podchodzili do sportowców i prosili o wspólne zdjęcie. Nikt nie odmówił. To dopiero gratka-zdjęcie ze sportowa sławą. To były niesamowite chwile.
Później ruszyliśmy na Krupówki i rzuciliśmy się na stragany, stoiska, oscypki i pamiątki. Piękne są te regionalne przedmioty i każdy z nas mógł nabyć małe co nieco. Zwieńczeniem dnia było wspólne ognisko-kiełbaski na kijach, pogawędki, muzyka, taniec (Belgijka) i dobry humor.
Sobota- Kraków.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy-stara smutna prawda. Żegnamy się z górami, halami, kosodrzewiną i góralami a razem z nami płacze niebo. Na pocieszenie Kraków i jego atrakcje. I mimo kurtyny chmur i deszczu , cieszyliśmy się pobytem w prastarym grodzie. Poczuliśmy ,że przemawiają do nas wieki w każdym zaułku , placu, na każdej ulicy, dosłownie wszędzie. Kraków jest piękny! Żegnaj Małopolsko. Wracamy spełnieni na Podlasie.



































